wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!

Kochani, życzę Wam wszystkiego najlepszego, zdrowia szczęścia i miłości oraz duuużo słodkości.
Prezentów, które sobie wymarzyliście i żeby wszystko było w porządku.
Spełnienia marzeń, które chowacie gdzieś głęboko w sercu.
Koncertów Waszych idoli w naszej Ojczyźnie.
I żeby rok 2014 był jeszcze lepszy niż ten <3

~Mam nadzieję, że nie jesteście złe za to, że nie było rozdziałów, ale brak i problemy z internetem są nie do zatrzymania. Na święta dostaję tablet, więc teraz NIE będzie problemów,żeby coś dodać lub napisać ♥

kocham was, Kasia. (@mybabehstyles)

100 lat Louis!
Nie wiem czy wiecie, ale dzisiaj jest nie tylko Wigilia ale i urodziny Lou!
Więc życzmy mu żeby zawsze był FOREVER YOUNG i żeby był szczęśliwy do końca życia, oraz robił to co kocha!
kochamy cię Louis, xx
#HappyBirtthdayLouisFromPoland


*RODZIAŁ POJAWI SIĘ OKOŁO 19 - czyli jak zjem kolację z rodziną :)


WESOŁYCH ŚWIĄT! 

niedziela, 8 grudnia 2013

Część Druga: Pięć

Kathy's P.O.V 
Jak co rano przed zajęciami na uczelni wyszłam pobiegać. Po 30 minutowym biegu wstąpiłam do lokalnego sklepu, ponieważ nie zabrałam ze sobą żadnego napoju. Otworzyłam drzwi i skierowałam się do działu z wodami. Moje poszukiwania zakończyły się gdy do ręki wzięłam jakiś napój energetyzujący. Poszłam w kierunku kasy, żeby zapłacić za produkt. Zauważyłam, że kasjer był bardzo młody, dostrzegłam to nawet gdy stał tyłem do mnie. Jego postura wydawała mi się ciut znajoma. Na jego głowie widniała pomarańczowa czapka. Położyłam butelkę na blacie, co przywołało chłopaka w moim kierunku. Kiedy dostrzegłam jego twarz, moje serce zamarło, a wszystkie pieniądze upadły na podłogę, co dało mały hałas. To był on. Harry.
Jego oczy niemal wystrzeliły z orbit, gdy zrozumiał, że to ja. 
-Kathy? - zapytał ze zdzwieniem w swoim głębokim głosie, którego tak bardzo mi brakowało. Skinęłam nieśmiało głową. Nie potrafiłam spuścić wzroku z jego pięknej twarzy. - Co... Co ty tu robisz?
-Czekam, aż mnie obsłużysz. - powiedziałam 
-Och, no tak. Przepraszam - wziął do ręki butelkę i nabił cenę na kasę. Wręczyłam mu pieniądze i chwyciłam z jego ręki napój. Gdy wręczał mi resztę obok jego boku pojawiła się wysoka, szczupła blondynka. Dała mu całusa w policzek, a moje serce aż zabolało. Nadal nie oderwał ode mnie wzroku, tak samo jak ja od niego. Wydawało mi się, że nawet nie poczuł ust dziewczyny na swojej skórze. 
-Możemy pogadać? - spytał 
-Tak. - odpowiedziała blondynka. 
-Nie mówiłem tego do ciebie, Jasmine. - warknął i skinął głową w moją stronę. Skierowałam się do wyjścia, czułam jego wzrok na swoim ciele, więc wiedziałam, że idzie za mną. Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, chłopak przywarł do mnie swoimi ustami, ja zaś poczułam zimną ścianę sklepu na plecach. 
-Harry, przestań.. mam chłopaka - powiedziałam przerywając pocałunek. - A ty przecież masz dziewczynę.
-Jass, to nie moja dziewczyna. - przerwał swoją wypowiedź. - Spaliśmy ze sobą, ale nie jesteśmy razem, ona chyba uważa inaczej. - podrapał się nerwowo po karku. - Wybacz mi ten pocałunek. Nie powinienem, przepraszam. 
-Wybaczam -wszystko szepnęłam lecz nie to co najważniejsze- Co tak w ogóle u ciebie? 
-Jak na razie wszystko się układa.-  uśmiechnął się nieśmiało - Całkiem.. - dokończył z uśmiechem oprawionym dołeczkami. 
-To dobrze.. u mnie też. - odwzajemniłam uśmiech - Muszę iść, bo niedługo mam zajęcie, pa Harry. 
-Czekaj! - zawołał gdy odchodziłam z terenu sklepu. - Może się umówimy? Tak wiesz... żeby pogadać? - włożył ręce do kieszeni szarych dżinsów. 
-Jasne, napisz do mnie, masz mój stary numer tak? - powiedziałam, na co potwierdził głową. 
Harry's P.O.V 
Gdy wszedłem do sklepu Jassmine wyglądała na zdenerwowaną, kiedy mnie zobaczyła.  
-Kto to był? - warknęła w moim kierunku 
-Znajoma. O co ci chodzi? 
-Bo wczoraj... Nie ważne - mruknęła i poszła na zaplecze. Nigdy nie zrozumiem umysłu dziewczyn... 
***
 Wracałem właśnie do domu, po pracy. Ale nagle coś mnie tknęło aby odwiedzić Kathy. Gdy wjechałem na dzielnicę osiedla, na którym mieszkała przyspieszyłem, żeby znaleźć się jaknajszybciej u niej w domu. 
Zaparkowałem po sąsiedniej stronie ulicy. Szybko opuściełem auto i podbiegłem do drzwi jej domu. Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem chwilę. Mój puls osiągnął najszybsze tempo. Usłyszałem otwierajce się drzwi i na moich ustach od razu pojawił się uśmiech. 
-Mogę w czymś pomóc? - spojrzałem na trochę niższego chłopaka ode mnie. Miał ciemne włosy i brązowo-czarne oczy. To musiał być Zayn. 
-Ugh, sorry. Musiałem pomylić domy.. 
***
Heeeeej ! <3 
Dodałam kolejny rozdział i jestem z niego zadowolona!
Mam wenę, czaicie? Dzisiaj napisałam rozdział 6, 7 i 8 
myślę, że pojawią się one do przyszłej niedzieli. 
Jak oceniacie pierwsze spotkanie Harrego i Kathy? 
Myśleliście że spotkają się w takiej sytuacji? 

Chcesz wiedzieć co będzie w dalszym rozdziale? Pytaj!

do następnego, kc 

sobota, 7 grudnia 2013

Część Druga: Cztery

~Jakiś czas później~
Harry's P.O.V 
Dostałem dwumiesięczny staż, u Karen - mamy Liam'a. Zwykły sklepik z produktami na osiedlu z domkami. Sklep miał niezłe dochody, lecz był jeden minus z tego wszystkiego. To było osiedle, na którym mieszkała Kathy. Spotkałem już kilka razy jej matkę, lecz zawsze zdążyłem ukryć się na zapleczu. Właśnie zaczynałem zmianę, założyłem swój uniform i wziąłem karton z różnorodnymi przyprawami. Skierowałem się do jednego z działów i zacząłem wykładać opakowania na półki.
-Dzień dobry.- usłyszałem kobiecy głos. Odwróciłem głowę i ujrzałem moją szefową. - Jak miło, że otworzyłeś sklep, Harry.
-Witam - posłałem jej uśmiech. - Nie ma sprawy, od tego tu jestem.
-Dzisiaj ty obsługujesz klientów. - usłyszałem głos mojej współpracownicy, Jasmine, która właśnie pojawiła się w sklepie.
-Ciebie też miło widzieć. - zaśmiałem się. - Niech ci będzie. - mruknąłem w jej kierunku.
Była bardzo atrakcyjna. Chętnie bym się z nią umówił, bo przecież i tak nie mam szansy u Kathy, skoro jest szczęśliwa z tym dupkiem. - Jasmine, musimy pogadać - krzyknąłem.
-Coś się stało? - po chwili pojawiła się w drzwiach z uśmiechem na ustach.
-Uhm, co robisz po pracy? - odwróciłem się w jej stronę i nerwowo podrapałem się po karku.
-Pewnie pójdę do domu i spędzę czas z Dan'em. - uśmiechnęła się promiennie. - Chcesz wpaść?
-Nie, nie chcę się narażać twojemu chłopakowi. - zaśmiałem się nerwowo.
-Nie wiedziałam, że można chodzić z kotem. - powiedziała radośnie, a na moje policzki wskoczył rumieniec. -Nie mam chłopaka, Harry.
-Och... - całkowicie odebrało mi mowę, nie mogłem nic z siebie wydusić. - Ch..Chętnie przyjdę. - uśmiechnąłem się do dziewczyny.
-Mamy pierwszego klienta, idź do kasy, dokończę to. - poleciła mi. Skinąłem głową i udałem się w kierunku kasy.
***
Po skończonej zmianie udałem się na zaplecze, żeby się przebrać. Złapałem za moje czarne rurki i naciągnąłem je na swoje nogi. Założyłem t-shirt i pomarańczową czapkę. Po chwili byłem już gotowy i czekałem na Jasmine. 
-Gotowa! - krzyknęła radośnie wychodząc z szatni, uwielbiałem jej radość, którą czerpała z każdego dnia. Nie znałem jej zbyt długo, lecz polubiłem ją od samego początku. 
-Do widzenia ! - krzyknęliśmy oboje w stronę Karen, która przygotowywała jakieś promocje. Poczułem lekkie uderzenie w tył głowy. 
-Za co to? - spojrzałem w jej stronę. 
-Powiedzieliśmy w tym samym czasie, więc jesteś mi winien piwo. - zaśmiała się. 
Kierowaliśmy się na parking do mojego samochodu, który kupiłem za pożyczkę od mojego ojca. 
-Ile masz lat? - wypaliłem bez namysłu. 
-Kobiet nie pyta się o wiek. - powiedziała - Nie no, mam dwadzieścia trzy lata, a ty?  
-Dwadzieścia sześć. Sorry, że tak spytałem, zapomniałem o tych 'zasadach' - narysowałem w powietrzu cudzysłów. 
-Gdzie jest to twoje cholerne auto? - powiedziała zniecierpliwiona po dwu minutowym marszu. 
- Tu. - wskazałem i wyciągnąłem kluczyki z tylnej kieszeni spodni. Gdy Jasmine wsiadała na miejsce pasażera, ja schowałem produkty, o które prosiła mnie mama do bagażnika.
Po około 15 minutach byliśmy pod wielką kamienicą. 
Wysiedliśmy oboje z auta i skierowaliśmy się  w stronę drzwi klatki schodowej. Podróż do jej mieszkania była niezwykle męcząca. 
-Nie sądziłem że będziesz mieszkała na szóstym piętrze! - wrzasnąłem gdy stanąłem przed jej drzwiami. - Musisz mieć niezłą kondycję skoro wchodzisz tak codziennie. - patrzyłem jak zmaga się z zamkiem w drzwiach. - Może ja to zrobię? - zdjąłem jej dłoń z klucza i sam przekręciłem zamek, drzwi ustąpiły. 
-Dzięki.. - szepnęła prawie niesłyszalnie, a jej policzki zarumieniły się delikatnie. Gdy weszliśmy do nowocześnie urządzonej kawalerki, koło moich nóg od razu pojawił się biały kot. 
-Uwielbiam koty. - powiedziałem w stronę dziewczyny i wziąłem nowego przyjaciela na ręce. - Cześć, jestem Harry. Mam nadzieję, że się polubimy. - powiedziałem i podrapałem go za uchem. 
-Idź do salonu, zaraz przyjdę. 
-Mogę dostać coś do picia? Najlepiej jakiś procent - powiedziałem i usiadłem na bardzo wygodnej sofie. 
***
Po kilku kieliszkach wódki i różnych innych alkoholi atmosfera między nami nieco się rozluźniła. Pozwoliłem sobie nawet z nią trochę poflirtować. Gdy ona poszła odstawić puste już kieliszki, ja postanowiłem napisać do mamy. 
-Cześć. - powiedziała wchodząc do pokoju, gdzie obecnie się znajdowałem. Usiadł znacznie bliżej mnie, niż poprzednio. - Wiesz co? Bardzo cię polubi... - nie pozwoliłem jej dokończyć zaczętego zdania, bo wpiłem się w jej usta. Pocałunek był bardzo namiętny i coraz bardziej się pogłębiał. 
-Przepraszam, nie powinienem był... - zamknęła mi usta, swoimi. Włożyła rękę w moje włosy, ja zaś swoją pod jej koszulkę. Zaczęło mi się robić coraz bardziej gorąco. Kiedy jej ręka zniknęła z mojej czupryny, zaczęła pozbywać się mojej koszulki. Gdy odkryła mój tors, jej oczy zaczęły pochłaniać moje tatuaże. 
-Są świetne.- skomentowała, po czym dotknęła ustami jedną z jaskółek. Wstała z kanapy i wyciągnęła rękę w moim kierunku. Od razu ją chwyciłem i skierowaliśmy się do jej sypialni. 
***
Leżeliśmy nadzy pod cienką pościelą, przytuleni do swoich rozgrzanych jeszcze ciał. 
-Nie wierzę, że zrobiliśmy to na pierwszym spotkaniu. - powiedziała w moją stronę. 
-Ja też nie mogę w to uwierzyć. - mruknąłem i przytuliłem ją do siebie jeszcze mocniej. 
***
Hehhehe, zamieszałam, hehehe 
nie zabijcie plz ! 
Powiedzcie mi tylko czy rozdział Wam się podoba :D 
I pytanie za 100000000 punktów! 
Czy ten wygląd jest lepszy od poprzedniego? 

proszę o komentarze! <3
kocham, @mybabehstyles 

wtorek, 3 grudnia 2013

Część druga: Trzy

/ Proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem! / 
Harry's P.O.V 
Po 15 minutach jazdy samochodem, znalazłem się tam gdzie chciałem być. U Liam'a. Mojego najlepszego przyjaciela z czasów studiów. Nasza przyjaźń trwała także po nich. Byłem tylko ciekaw czy zechce mi pomóc. Zatrzymałem się przed domem, gdzie wtedy mieszkał. Zauważyłem zapalone światło, czyli ktoś musi być w środku. Wyjąłem kluczyki ze stacyjki i wyszedłem z auta, kierując się w stronę drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem i nerwowo zacząłem bawić się palcami. Usłyszałem charakterystyczny dźwięk. Po kilku sekundach drzwi otworzyła mi młoda kobieta z dzieckiem na rękach. 
-Uhm, hej... Jest Liam? - zapytałem 
-Cześć, zaraz go zawołam. Wejdź! - zaprosiła mnie z uśmiechem na twarzy, który odwzajemniłem. 
Gdy przekroczyłem próg, zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Było bardzo przytulnie. 
-Harry? - usłyszałem męski głos za plecami. - Lata cię nie widziałem! - odwróciłem się w jego stronę i uśmiechnąłem się. 
-Cześć Li, przyszedłem, bo nie mam się do kogo zwrócić.. - posłałem mu blady uśmiech. 
-Wejdź, pogadamy. - wskazał ręką na pomieszczenie gdzie siedziała zapewne jego żona z córką. Dobrze, że chociaż jemu się układa.  - Kochanie, zostawisz nas na chwilę? - powiedział do dziewczyny. Ona skinęła głową i skierowała się na górę z dziewczynką. 
-Żona? - spytałem cicho
-Tak. - powiedział z dumą, a ja westchnąłem. - Co się stało? - zapytał siadając na kanapie, usiadłem obok niego. Zacząłem opowiadać mu całą historię, jaka przydarzyła mi się z Kathy. Zaczynając od nowej pracy, skończywszy na więzieniu. 
-[...] przepraszam, że ci to w ogóle mówię, ale na prawdę potrzebowałem się komuś wygadać. No i nie wiesz czy nie szukają gdzieś kogoś do pomocy w okolicy? Chociaż na głupi zmywak czy coś. 
-Stary, nie przepraszaj. Od tego ma się przyjaciół tak? 
-Dzięki, na prawdę dziękuję.. 
-A co do pomocy, to moja mama szuka asystenta w swoim sklepie. Dam ci jej numer, więc możesz się z nią umówić na jakąś rozmowę czy coś.. 
- Na prawdę?! - niemal krzyknąłem 
Zapisałem sobie w telefonie numer mamy Liam'a.
-Kiedy urodziła ci się córka? W ogóle kiedy wziąłeś ślub? - zdałem sobie sprawę ile przegapiłem.. 
- Lena urodziła się ponad rok temu, a z Hayley jestem po ślubie już prawie 3 lata. - przerwał na chwilę. - Dałem twojej mamie zaproszenie na ślub, ale powiedziała, że wyjechałeś.. Nie wiedziałem, że trafiłeś do pierdla. 
-Życie...
Kathy's P.O.V 
Ruszyłam w stronę drzwi wejściowych z myślą, że Harry od razu przyjechał, skoro mu odpisałam. Ale tego kogo zobaczyłam kompletnie się nie spodziewałam. Adam! Adam?! Co on do chuja jasnego tu robi? Przecież wyjechał! Wyprowadził się do innego miasta...
-Co ty tu robisz? - warknęłam. Szczerze nienawidzę go tak bardzo, że najchętniej bym go zamordowała. 
Uśmiechał się jak ostatni głupek.
-Chciałem sprawdzić jak się  trzymasz bez pana nauczyciela! - po tych słowach zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i zamknęłam je na klucz.
-Co jeszcze się dzisiaj wydarzy? - szepnęłam na tyle głośno, żeby moja przyjaciółka usłyszała. 
-Tego nikt nie wie - odezwała się.. Ona i te jej pocieszenia. 
Oparłam się o drewniane drzwi, bo nie mogłam się ruszyć.. 
-Tęsknie za nim.. za Harrym. - powiedziałam to na głos, chociaż wcale tego nie planowałam. 
-A co z Zayn'em? Przecież on jest zapatrzony w ciebie jak w nikogo innego! 
-Nie wiem co z nim! Nie wiem nawet czy go do cholery kocham! - odepchnęłam się od drzwi i poszłam w stronę kanapy. - Jestem z nim dlatego, żeby zapomnieć o Harrym! Rozumiesz?! Ale on nic nie robi tak jak on! - poczułam jak moje oczy zaczynają zapełniać się łzami  - Nie potrafi być tak czuły, nie potrafi zrobić nic tak jak on. - rozpłakałam się już na dobre i sama nie wiedziałam co do kogo czuję. Czy byłam z nim dlatego, żeby ukryć moje uczucia do nauczyciela, czy może na prawdę go kocham? 

***
Wiem, wiem, wiem. 
Rozdziały miały się pojawiać raz na dwa tygodnie i co? 
Znowu moja obietnica poszła się jebać. 
Ale proszę zrozumcie. 
Jestem w klasie sportowej, zajęcie kończę głównie po 15. 
codziennie mam wf. 
Jestem zmęczona i nie mam siły na nic. 
w weekendy mam turnieje, albo zgrupowania. 
Ale co z tego prawda? 
Powinnam znaleźć czas ... :< 
Kolejny powód to brak internetu, a z komórki za chuja nic nie mogłam dodać! -,-
Tsaa, super smartfon...-,- 
To nie są usprawiedliwienia, ale chcę żebyście wiedzieli dlaczego coś tak rzadko dodaję. 
+
Uwaga!
Rozdział 4 i 5 jest napisany!
Powinien pojawić się w ciągu tygodnia :D

Proszę o komentarz! <3 
kocham Was, @mybabhstyles 


niedziela, 20 października 2013

Część druga: Dwa

-Masz jeszcze jej numer telefonu? 
-A no mam, a co? 
-Napisz? 
Hm, moja siostra nieźle myśli. 
-A co jeśli zmieniła? 
-A co jeśli nie? 
Kathy's P.O.V 
Spacerowałam właśnie z moim chłopakiem, po parku. Uwielbiałam taką pogodę, nie za zimno, ale też nie gorąco. Idealnie. Usłyszałam dźwięk wiadomości dochodzący z mojej listonoszki. Wyciągnęłam telefon i zamarłam gdy odczytałam nadawcę. Harry. 
-O Chrystusie. - szepnęłam sama do siebie. 
-Mówiłaś coś, Kat? - spytał Zayn. 
-Nie, musiałeś się przesłyszeć. - uśmiechnęłam się sztucznie. 
-Muszę już wracać, wiesz jutro mamy zajęcia i chcę być przygotowany. 
-Jasne, ja też miałam spadać. - urwałam. - No, więc do jutra! - cmoknął mnie w policzek na odchodne.
Zayn był zupełnie inny niż Harry, spokojniejszy, okazywał mi mniej uczucia, nie miał poczucia humoru takiego jak Haz. Chyba zaczęłam zanim tęsknić. Nie, to niemożliwe. Przecież, on dla mnie już nie istnieje! 
Miałam prawo znaleźć sobie chłopaka! Usiadłam na pobliskiej ławce i po raz kolejny analizowałam tekst wiadomości. To na prawdę on? 
Co ty żeś narobiła Kat? Skarciłam się w myślach i czekałam na odpowiedź, o ile ona w ogóle przybędzie. Dlaczego ja nie odpisałam, że też o nim pamiętam? Ale ja jestem pojebana! Tak długo na niego czekałam. Ciągle o nim myślałam i teraz nagle piszę, że nie mam pojęcia kim on jest?! 
Odpisałam w tej samej minucie, ale dlaczego znowu, że go nie pamiętam? Kierowałam się rozumem nie sercem i nie tymi małymi motylkami, które powstawały na samą myśl o moim byłym chłopaku. 
Dlaczego nie napisałam "och tak! pamiętam cię harry! ja też tęsknię! spotkamy się?"
Tym razem poszłam za głosem serca. Wystukałam na klawiaturze telefonu treść wiadomości i kliknęłam wyślij zanim zrozumiałam w co ja się pakuję. 
Harry's P.O.V
-Odpisała! - niemal wrzasnąłem- Pamięta mnie rozumiesz? Pamięta! - tak się ucieszyłem, że aż wyrzuciłem telefon w powietrze. Uściskałem moją młodszą siostrę i podziękowałem jej za wszystko co dla mnie zrobiła. 
Poszedłem do mojego pokoju z dzieciństwa i usiadłem na wygodnym łóżku, lecz nie mogłem usiedzieć w miejscu. Zbiegłem szybko po schodach i ruszyłem do jadalni gdzie siedział mój tato. 
-Cześć, pożyczysz mi swój samochód? - spytałem.
-Kluczyki leżą na komodzie. - odwróciłem się uadowany na pięcie i już miałem wychodzić gdy usłyszałem jego głos. - Ale, ma wrócić cały. - uśmiechnął się życzliwie, co odwzajemniłem i ruszyłem po kluczyki. 
Szybko ubrałem moje skórzane buty i narzuciłem na siebie kurtkę. Skierowałem się do auta i otworzyłem samochód. Wspiąłem się na siedzenie i ruszyłem w stronę centrum Londynu. 
Kathy's P.O.V 
Wróciłam uradowana do domu, jak nigdy. Ledwo co ściągnęłam obuwie usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam drobną sylwetkę mojej przyjaciółki. 
-O, cześć! Już jesteś? - spytałam. 
-Nie mogłam dłużej usiedzieć w domu, gdy odczytałam Twoją wiadomość. - weszła do środka i od razu skierowałyśmy się do kuchni w celu przygotowania sobie nopojów. - Jak to wrócił? - zapytała.
-No tak to. Po prostu napisał. Sama zobacz. - podałam jej mój telefon. 
-Czujesz coś jeszcze do niego? - zapytała
-Nie wiem, Anne. Mam mieszane uczucia. - usiadłam na stołku kuchennym i czekałam, aż zagotuje się woda.- Lepiej opowiadaj jak Ci się układa z Joel'em! - pisnęłam z radości
-Jest dobrze.. - jej policzki spłonęły rumieńcem. 
-O matko! - zachłysnęłam się powietrzem - Rozdziewiczył cię! 
-Tak! Trzy lata po tobie! - zaśmiała się
-Ujęłaś to jakby mnie Joel przeleciał, a to nie prawda tylko... Harry. - usłyszałam dźwięk zagotowanej wody równocześnie z dzwonkiem drzwi. - Otworzysz? - spytałam 
Przyjaciółka powędrowała do drzwi wejściowych - Kathy, ktoś do Ciebie! 
***
Cześć kociaki! : )
Drugi rozdział już jest! 
kdhfshdkfshfkjhfkfgh
Trochę zamieszałam akcję, ale to chyba nic prawda? :D 
Z chęcią poodpowiadam na pytania o przyszłość :) 
Możecie kierować je do każdej postaci opowiadania z dopiskiem 
np. Do Harrego: 
Mój nowy ask ponieważ na tamtym dostawałam hejty etc. 

PROSZĘ O KOMENTARZE!

luv ya! 

środa, 9 października 2013

Część Druga: Jeden

~3 lata później~

Dwa tygodnie temu wyszedłem z więzienia, zwolnili mnie za dobre sprawowanie i za kaucję, którą wpłaciła za mnie moja mama. Jestem pod nadzorem kuratora, w każdej chwili przez jeden głupi błąd mogę trafić po raz kolejny do pudła na dobre kilka lat. Pobyt tam nie należał do udanych. Moim jedynym zajęciem było rozmyślanie o Kathy, jedzenie niejadalnych paciek, siedzenie w celi i w naszym 'czasie wolnym' chodzenie na siłownię. Minęły trzy lata, a ja nie mogę o niej zapomnieć. 
-Nad czym tak myślisz? - wybudził mnie głos mojej młodszej* siostry.
-A nic, po prostu zastanawiam się co będę teraz robił. Mam 26 lat, jestem pod studiach, ale nie mam pracy. Fajnie nie? - ująłem w sarkaźmie. 
-Myślisz o tej dziewczynie, prawda? - skinąłem głową na potwierdzenie jej słów. - Nie możesz się z nią jakoś skontaktować? 
-Jak? 
-No, a od czego są portale społecznościowe? Chodź. - wstała z kanapy, a ja tuż po niej. Po chwili znaleźliśmy się już w jej pokoju. Tak, mieszkam z mamą, bo nie mam się gdzie podziać. A raczej za co, skoro nie mam pracy? Steph uruchomiła swojego laptopa i zalogowała się na facebook'u. 
-No to jak jej na imię? - spytała, lecz nie uzyskała odpowiedzi. - Harry! - wrzasnęła i dała mi kuksańca w bok. 
-Uhm, Kathy.. Kathy Manson. - odparłem. Patrzyłem jak moja siostra wpisuje jej nazwisko.
-Która to? 
- To ta szósta, tak mi się wydaje. - kliknęła na jej nazwisko i ukazał nam się jej profil. - Pokaż jej zdjęcia, jeśli możesz. Kliknęła w małe zdjęcia nad jej nazwiskiem i ukazała mi się ta sama, lecz doroślejsza dziewczyna niż trzy lata temu. 
- To ona?!  
-Chyba tak, sam powinieneś to wiedzieć! 
-O Boże, jak wydoroślała. 
Z wrażenia musiałem, aż usiąść na łóżku mojej siostry, bo myślałem że padnę.
-Nie mogę w to uwierzyć, że to Kathy. - położyłem się na plecach i wziąłem ręce za głowę. 
-Widzę, że się trochę rozmarzyłeś, braciszku. I już chyba wiem o czym myślisz.
-Co masz na myśli?! - fuknąłem
-Widzę to w Twoich spodniach. - zaśmiała się, a ja spłonąłem ze wstydu.
-Gdzie Ty się patrzysz? Jesteś o dziewięć lat młodsza! Nie powinno cię to interesować! 
-Taa, ale nie myślałeś o tym jak pieprzyłeś Kathy, co nie? Była w moim wieku podobno. 
-Zamknij się. - usiadłem i spojrzałem na nią wrogim spojrzeniem. - To nie twoja sprawa, siostrzyszko. 
Zachichotała. 
-Dobra, jest o niej coś jeszcze? Jest w związku? Gdzie się uczy? Czy w ogóle się uczy? 
-Woah, Styles nie tak szybko, stary! 
-Nie mów jak mój kumpel z ławki, okay? - uśmiechnąłem się łagodnie. 
Patrzyłem tylko jak wchodzi w informacje. Trochę głupio, że ogarniam ją na facebook'u. Ale nie mam jak o to zapytać. 
-Dobra, więc studiuje literaturę na Oxfordzie.
-Hm, dobry kierunek. 
-Ale masz problem, bo jest w związku... 
Moje oczy osiągnęły maksymalny rozmiar. 
-Co?! - wrzasnąłem, a Steph aż podskoczyła. 
-Lol, uspokój się trochę! Nie widziałeś jej trzy lata! Miała prawo sobie kogoś znaleźć. 
-Tak, wiem. - młodsza siostra mądrzejsza ode mnie, to aż dziwne. - A z kim? Jest napisane?
-Uhm, z niejakim Zayn'em Malik'iem. Znasz? 
Pokręciłem przecząco głową. 
-Mają jakieś zdjęcia? 
-Kilka. 
Podszedłem bliżej ekranu i spojrzałem na zdjęcie. Poczułem dziwne ukucie w sercu.
-Wyglądają na szczęśliwych. - mruknęła Steph.
-Widzę... - zatkało mnie, nie potrafiłem nic z siebie wydusić. To za dużo jak na jeden wieczór. 

***

Cześć!
No więc chcę Wam powiedzieć, że wróciłam!
Mam nadzieję, że na dobre : > 
Pojawiło się kilka nowych postaci jak Steph, czy Zayn. 
Zszokowani, że Zayn? 
Wybaczcie, że krótko :< 
Proszę o komentarze! 

* wiem, że Harry ma starszą siostrę - Gemmę, ale to fanfiction i myślę, że to będzie ciekawsze :) 

wtorek, 3 września 2013

Szesnaście

Ostatnie trzy tygodnie ciągnęły się tak samo. Komisariat, przesłuchania, oskarżanie Harry'ego o gwałt na mojej osobie, ciągły płacz. Dzisiaj jest rozprawa sądowa, na której usłyszę czy mój ukochany zostanie uniewinniony, czy też pójdzie siedzieć za niewinność. Dziękowałam Bogu za taką przyjaciółkę, która wspierała mnie od tego czasu gdy na moich oczach zaprowadzili Syles'a do furgonetki policyjnej. Odcięłam się od codzienności. Zmiana szkoły z pewnością wyszła mi na lepsze, gdyż nie wytrzymałabym tam ani jednego dnia z bezczelnymi komentarzami uczniów. Nie potrafili zrozumieć tego, że nie jestem żadną dziwką, która puściła się z nauczycielem. Owszem, Harry może i jest ode mnie starszy, ale czy nie powinna liczyć się nasza miłość? Nikt nie potrafił tego zrozumieć, nawet moja własna matka. Cóż, z nią straciłam kontakt w zupełności. Nasza rozmowa opiera się tylko na cześć, pa i dobranoc. Ale wiem jedno - nigdy jej tego nie wybaczę. Czy matka nie powinna wspierać swojej córki w jej związku? Przecież jest kobietą i wie jak to jest przeżywać pierwszą miłość. Nie życzę takich chwil nawet największemu wrogowi. To straszne.
***
Czas na sądowym korytarzu dłużył się niemiłosiernie. Gdy strażnik wyszedł by zawołać moje imię i pozwolić wejś na salę rozpraw moje serce zaczęło bić jak oszalałe. 
-Świadek Katherine Manson proszona na salę rozpraw. - powiedział głębokim głosem. 
Poprawiłam swoją bluzkę i weszłam przez duże drewniane drzwi. Od razu mój wzrok poleciał na Harry'ego siedzącego obok swojego obrońcy. Nie spojrzał na mnie, po prostu miał głowę opuszczoną w dół. Jednak miło jest zobaczyć go po długiej rozłące. 
Podeszłam do barierki i spojrzałam na sędzinę. Była dość młoda. Szlag by to wszystko trafił. 
-Jak się pani nazywa, ile ma pani lat i gdzie pani mieszka? - zapytała i poprawiła okulary na swoim nosie.
-Nazywam się Kathy Manson, mam 17 lat i mieszkam w Londynie. 
-Czy jest Pani spokrewniona z oskarżonym? 
-Nie, nie jestem, ale byliśmy ze sobą. 
-Czyli nie przysługuje pani odmowa składania zeznań. Proszę mi powiedzieć, czy pan Styles zmuszał panią do jakiś czynów? 
-Nie, nie zmuszał. Na wszystko zgodziłam się sama lub podejmowaliśmy wspólne decyzje. 
-Mhm.. Czy oskarżony uderzył kiedyś panią, lub zrobił jakąś krzywdę?
-Nie. Harry był w stosunku do mnie bardzo ostrożny i delikatny. - spojrzałam kątem oka na Styles'a. Nadal skupiony był tylko na swoich dłoniach.
-Dobrze, to chyba wszystko. Dziekuję, może pani zająć miejsce, a pan niech zawoła kolejnego świadka Anne Fisher. 
-Świadek Anne Fisher proszona o wejście na salę. - znów ten sam głęboki głos. Patrzyłam w stronę Harry'ego. Podniósł głowę do góry i spojrzał na mnie. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Na jego ustach wymalowało się bezdźwięczne Kocham Cię, które odwzajemniłam z czystą przyjemnością. 
Do moich uszu dobiegło pytanie sędziny. 
-Czy wie pani jaki oskarżony był w stosunku do pani Manson? 
-Tak, był słodki, opiekuńczy, delikatny. Często mówił jej że ją kocha, nawet przy mojej obecności. - uśmiechnęłam się na te słowa, które przywołały masę wspomnień. 
-Dobrze, a czy oskarżony zmuszał panią, pani Fisher do czegoś? 
-Skądże niby?! On był zapatrzony tylko w Kathy. Nikt inny go nie interesował. 
-A jakie były jego stosunki z uczniami? 
-Zawsze był sprawiedliwy, oceniał normalnie i nikogo nie wyróżniał pod wględem nauki. Pomagał jak tylko potrafił i potrafił nauczyć. Jego lekcje były bardzo ciekawe. 
-Dobrze, dziękuję Ci. Usiądź. 
Gdy Anne usiadła obok mnie od razu chwyciła moją dłoń wspierając mnie. 
-Wyrok zostanie ogłoszony po naradzie. 
***
Serce waliło mi jak oszalałe gdy sędzina weszła na salę. 
-Skazuję oskarżonego na 4 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, oraz zakazuję wykonywania zawodu przez najbliższe 7 lat. Dziękuję, rozprawę uważam za zamkniętą. 
Nie mogłam w to uwierzyć. Słone łzy napłynęły mi do oczu, by następnie spłynąć po policzkach. 
Wyszłam na korytarz i bezsilnie opadłam na ławkę wypłakując moje łzy w ramię najdroższej mi osoby. 
-Co ja teraz zrobię? - powiedziałam łamiącym się głosem. 
-Dasz radę. Jesteś silna. Nie zostawię Cię, Kat. - przerwała - Spójrz kto idzie w naszą stronę. 
-Harry. - powiedziałam sama do siebie. W tym momencie odzyskałam wszystkie siły. Wstałam i podbiegłam by zaraz rzucić mu się na siłę. Poczułam jego silne ramiona, które oplatają mnie w talii. - Dlaczego to musiało się stać? - zapytałam szeptem i spojrzałam w jego zamazane od łez tęczówki. 
-Nie wiem, Kathy, nie wiem. - kilka pierwszych łez spłyneło po bladym policzku. - Kocham Cię, pamiętaj. 
-Czy... Czy bedę mogła Cię odwiedzać? - spytałam. 
-Nie.. M..My nie możemy b..być razem. - jego ręce opadły bezsilnie wzdłuż ciała. 
-Co ty wygadujesz? Harry? - spanikowałam. 
-To nam się nie uda, Kathy. Wybacz. - pocałował mnie w kącik ust i odszedł. Nie mogę uwierzyć, że to zrobił. Nie mogę uwierzyć, że mnie zostawił. Samą na tym złym świecie. Stałam tam jak słup i patrzyłam na jego oddalającą się sylwetkę. Gdy już złapał za klamkę, odwrócił się by spojrzeć na mnie po raz ostatni, lecz był za daleko by dostrzec mój smutek. Gdy już całkowicie zniknął za drzwiami opadłam na podłogę zasłaniając twarz i łkając w ręce. Czy ja go jeszcze kiedykolwiek zobaczę? 
***
No więc ostatni rozdział pierwszej części opowiadania TEACHER 
Jak Wam się podoba? 
Następny rozdział będzie z perspektywy Harrego, ale nie wiem kiedy go dodam, postaram się jakoś w piątek, czy sobotę, ale nic nie obiecuję :) 
Druga część będzie pojawiała się na tym blogu ale podpisywana będzie tak:
II : Rozdział 1. 
Lofki forewerki <3 
Dziękuję za poświęcony czas na czytanie :) 


PROSZĘ WAS O KOMENTARZE!

Jeśli chcesz brnąć nosem w przyszłość zapraszam na ask'a : 

KLIK

niedziela, 18 sierpnia 2013

Piętnaście


Obudziłam się sama w łóżku, to było dziwne uczucie, bo jeszcze przed chwilą - gdy zasypiałam - Harry był obok. Jestem ciekawa ile spałam że musiał sobie pójść. Odkopałam się z mojej kołdry i pognałam w stronę łazienki. Usłyszałam spuszczaną wodę ze słuchawki prysznico-wanny.
-Mamo, to ty?- zapytałam i puknęłam dwa razy.
-Tak, to ja! Twoja super mamusia! - do moich uszu doszedł męski głos.
-Bardzo śmieszne. Moja mama jest w porządku jak się do mnie nie pruje o jakieś gówna. - wzruszyłam ramionami i zbiegłam na dół w celu przygotowania sobie czegoś ożywnego na śniadanie. Otworzyłam drzwi od kuchni i to co ujrzałam zaskoczyło mnie. Na stole stał bukiet róż w wazonie. Na talerzyku leżały grzanki, a w miseczkach były różne smaki dżemów. Cudo. Obok herbata. Od razu zgłodniałam z podwojoną siłą. Usłyszałam kroki na schodach. Obejrzałam się za siebie, i ujrzałam Harry'ego w moim różowym ręczniku na biodrach. Seks, sam seks.
-Powinieneś zostać szefem kuchni, wiesz? - uniósł brwi ze zdziwienia
-Ja? Jestem tylko amatorem, księżniczko.
-Jak tak gotuje amator - musiałam przerwać, żebyprzełknąć to niebo w gębie. - to ja jestem super seksowną modelką.
-Dla mnie i tak nią jesteś. - siadł na przeciwko mnie. Na jego słowa zarumieniłam się, do tego stopnia, że przypominałam buraka.
-Kocham Cię, wiesz? - pokazałam szeregmoich zębów.
-Wiem. - posłał mi ten cudowny uśmiech, na który mogłam patreć godzinami. - Ja Ciebie też.
***
-Potrzebuję nowej tapety- szepnął. - Dawaj zrobimy sobie fotkę. 
-Harry, wyglądam jak cep. - powiedziałam z wyrzutem. 
-Oj chodź. - wyciągnął telefon i wyprostował rękę. - Długo mam czekać? 
Usiadłam na jego kolanach i lekko zbliżyłam twarz do jego policzka. 
-Uśmiech! - powiedział z radością. Postanowiłam, że nie pokażę się w moim "dobrym" humorze. Po pierwsze wyglądam jak siedem dup zza krzaka to on jeszcze chce sobie ze mną zdjęcia robić. No ludzie.. Co to za sprawiedliwość. Z moich myśli wygarnął mnie jego śmiech. 
-Pokaż to. - wrknęłam i wyciągnęłam z jego ręki telefon. Gdy zobaczyłam zdjęcie mało co mi oczy nie wyszły. Już chciałam to usunąć gdy usłyszałam jego głos.

-Jak to usuniesz to nie wiem co Ci zrobię, ale to miłe nie będzie. 
-Ale z Ciebie kutas. - warknęłam w jego stronę, jednocześnie patrząc w te zielone gałki. 
-O ile wiem, to na mojego kutasa nigdy nie narzekałaś. - zaśmiał się, a w policzkach ukazały się słodkie dołki.
Po raz kolejny mnie zawstydził. - Noi nie narzekam.. - mruknęłam prawie nie słyszalnie, lecz on jak zwykle musiał to usłyszeć. 
-Wiedziałem. Chodź, idziemy na lody. 
-O jakie lody Ci chodzi? - spojrzałam na niego, a on się zaśmiał.
***
-Dobrze, że chodziło Ci o takie lody. 
Szliśmy przez Londyn uśmiechnięci, dopóki nie zadzwonił mój telefon. Mama. 
-Halo? 
-Kathy, nie wiem gdzie jesteś, ale masz wrócić, bo musisz mi coś wyjaśnić, dziecko.. 
-O co chodzi? Mogę ci wyjaśnić przez telefon. 
-O pana Styles'a. - gdy to usłyszałam komórka wypadła mi z ręki. 
-Co się stało? - zapytał Harry. 
-Harry, muszę wrócić do domu. Mama coś wie. - schyliłam się i podniosłam komórkę.Ekran cały popękał. - No nic.. Do jutra!- pocałowałam jego policzek i pognałam na autobus. 
-Kathy, podwieźć Cię? - usłyszałam, lecz nie odwróciłam się tylko przyśpieszyłam kroku. 
O co chodzi mojej mamie? Boże, boję się tego co mam jej wyjaśnić. 
Po 15 minutach byłam już pod domem. Podbiegłam szybko do drzwi, otworzyłam je i wbiegłam wgłąb mieszkania. Zdębiałam gdy zobaczyłam Adama. 
-Co Ty tu robisz? - warknęłam w jego stronę. - Miałeś się do mnie nie odzywać i zostawić mnie raz na zawsze!
-Kathy, wyjaśnij mi co Cię łączy ze Styles'em! 
-Nic. - szepnęłam. 
-Mów prawdę! 
-Boże mamo! Nic mnie z nim nie łączy! 

-To nazywasz niczym?! - wyciągnęła w moją stronę kilka fotografii. -Gdzie to było?! - wskazała na zdjęcie. 
-Zabrał mnie na premierę filmu.. 
-I musiałaś się ubrać jak dziwka?! 
-Mamo, ja go kocham! On mnie też kocha! 
-Skąd to wiesz? Masz dopiero siedemnaście lat! On jest dużo starszy od Ciebie, dziecko co Ty robisz?! 
-To tylko sześć lat różnicy. My się kochamy mamo! 
-Trzeba to gdzieś zgłosić! Na policję najlepiej. Przecież to jest molestowanie! 
-Mamo, nie! - poczułam na moich policzkach potok łez. 



Mówiłem Ci, że powinnaś być ze mną. - Adam powiedział w moją stronę. 
-Zamknij swój gejowski ryj. - warknęłam
-A to gdzie było?! - wskazała kolejną fotografię. 
-Nic więcej Ci nie powiem. -starłam łzy z policzka i uciekłam z płaczem jak małe dziecko. 
***
~Następnego dnia~

Dostrzegłam w tłumie przed szkołą Anne. 
-Co tu się dzieje? - szepnęłam w jej stronę. 
-Zamykają w pudle Styles'a. Współczuję Ci.. ktoś zadzwonił do dyra i powiedział, że on cię gwałci po kątach. - gdy usłyszałam te słowa ruszyłam biegiem w stronę wejścia do szkoły. Zobaczyłam go. 
Blady, smutny, zdołowany. Idze skuty w kajdanki ze spuszczoną głową. 
-Harry! - krzyknęłam zapłakana i podbiegłam do niego. 
-Proszę się odsunąć! On jest niebezbieczny. - powiedział do mnie policjant. 
-Gówno o nim wiesz. 
-Kathy, rób to co mówi. - nawet na mnie nie spojrzał. 
-Spójrz na mnie błagam... Hazz. - nie drgnął, po prostu wsiadł do radiowozu i odjechał z piskiem opon, a ja zostałam sama z uczniami, którzy patrzyli na mnie jak na dziwkę. 
Słyszałam szepty za mną. To ona puściła się z nauczycielem  albo Puszczalska Kathy 
A ja co zrobiłam? Nic. Po prostu stałam i obserwowałam oddalający się wóz. Poczułam oplatające mnie ramiona. Modliłam się, żeby to był Harry, ale to była moja przyjaciółka, na którą zawsze mogłam liczyć. Wtuliłam się w jej drobne ciało i wypłakiwałam się w jej koszulkę. 
-Teraz już nic Ci nie grozi. - usłyszałam głos dyrektora za moimi plecami. 
-Pójdźmy stąd, proszę. - szepnęłam w stronę Anne. 
***
Rose's P.O.V (mama Kathy.) 
Słyszałam przez ostatnie dwa dni nieustanny płacz mojej córki. Martwiłam się o nią. Nie chciała nic jeść. Zawsze gdy pytałam ją czy czegoś potrzebuje odpowiadała, że Harry'ego. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Ale zrobiłam to dla jej dobra. Żeby była bezpieczna, chociaż teraz męczą mnie wyrzuty sumienia.

Kathy's P.O.V 
Płakałam, ciągle płakałam. Chciałam być przy Harry'm ciągle. Chciałam go zobaczyć. Chciałam go dotknąć i przytulić. I chciałam usłyszeć od niego, że wszystko będzie dobrze. Ale czy będzie? 

***
Dziękuję za cierpliwość! 
A więc przedstawiłam Wam przedostatni rozdział Pierwszej Części opowiadania TEACHER. 
Jak go oceniacie? 
Druga część będzie pojawiała się na tym blogu, bo uważam że nie ma sensu zakładać nowego :) 
Jak oceniacie nowy wygląd bloga? 

PROSZE O KOMENTARZE!

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Czternaście

-Będę się gniewać, księżniczko. - szepnęłam w jego stronę.
-Księżniczko?! - oburzył się, a ja się zaśmiałam. -No wiesz ty co? Nie spodziewałbym się tego po tobie. Nazwać mnie Twojego mężczyznę księżniczką? - szepnął mi namiętnie do ucha, przy okazji muskając jego płatek.
-A.. jesteśmy razem? - czułam pieczenie na policzkach, które sygnalizowało, że się rumienię.
-A chcesz? Bo ja tak.... - odwróciłam się na drugi bok i po raz kolejny ujrzałam jak się rumieni. W policzkach uformowały się słodkie dołeczki. Ze zdenerwowania bawił się powłoką kołdry i nie utrzymywał ze mną kontaktu wzrokowego. - Bo wiesz... znamy się może, na prawdę krótko, ale chcę z Tobą być. Serio. - gdy wypowiedział ostatnie słowo, spojrzał na mnie swoimi zielonymi tęczówkami.
-Mam chodzić z nauczycielem? - spojrzałam na niego i zobaczyłam rozczarowanie w oczach. - Hm.. czemu nie? - od razu się uśmiechnął i dał mi lekkiego całusa w policzek. Słodziak, mój słodziak.

~2 miesiące później~  

Nasz związek rozwijał się na prawdę dobrze. Zdarzały nam się spięcia. Nie sypiałam u Harry'ego zbyt często, gdyż moja mama zrobiła się zbyt podejrzliwa. Wydawało mi się,że coraz więcej osób wie, że jesteśmy razem. Z Adamem się zaprzyjaźniłam do tego stopnia, że zapytał się mnie czy będziemy razem. Odmówiłam. Spotykaliśmy się, ale tylko jako przyjaciele.
***
Właśnie szykowałam się na spacer z moim nowym przyjacielem. Adamem. Założyłam zwykły t-shirt i jeansy. Włosy upięłam w kucyka i zbiegłam na dół. Zakładałam właśnie moje nowe vansy, a do moich uszu dobiegł się dźwięk dzwonka. Jednym ruchem otworzyłam drzwi i przywitałam się.
-To idziemy? - spytał - Do strarbucks, ok? Muszę Ci coś pokazać. - zaśmiał się.
-Mamo, idę! Pa! - krzyknęłam i wyszłam . - O, a co mi pokażesz? - uśmiechnęłam się promiennie.
Poczułam wibrację w kieszeni moich jeansów. Dostałam wiadomość, na którą od razu się uśmiechnęłam.
Od: Harry. xx
Kocham Cię, to szkolenie jest cholernie nudne. Tęsknie. xx
Postanowiłam, że odpiszę później. - No to co powiesz? - spytałam
-Eh, nudno. Ale dowiedziałem się bardzo ciekawych rzeczy. - szyderczo się uśmiechnął.
-Jestem już strasznie ciekawa. - zaczęłam się śmiać. - Styles'a nie będzie do końca tygodnia? - spytałam się, patrząc kątem oka.
-Tak, będzie chyba w poniedziałek dopiero. Na moje to on mógłby już w ogóle nie wracać. - potarł swoją dłoń o moją.
-Co? Dlaczego? Przecież jest w porządku wobec uczniów, nie rozumiem o co ci chodzi..
Zdziwiłam się jego zdaniem. Wszyscy uważali Harry'ego za na prawdę spoko nauczyciela z którym można było pogadać i pożartować na lekcjach.
-Czy ja wiem czy taki w porządku. - powiedział ze śmiechem.
***
W kawiarni zajęliśmy nasz stolik, pod oknem. Adam poszedł zamówić dla nas dwie Latte, a ja postanowiłam odpisać Styles'owi.
Do: Harry.xx 
Jeszcze tylko 3 dni. Dasz radę, tęsknię i kocham. xx
Podniosłam wzrok ku górze i zastałam Adama, który właśnie siadał na swoje miejsce na przeciwko mnie. 
-No to co mi chciałeś pokazać? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.
Adam z kieszeni swoich spodni wyciągnął białą kopertę. - Otwórz. - powiedział.
Chwyciłam kopertę w swoje dłonie i wyciągnęłam jedno zdjęcie. 
 Zszokowałam się patrząc na fotografię.
-To tak się teraz prowadzasz? Z nauczycielem? - mówił wulgarnym tonem.
-Skąd to masz?! - warknęłam
-Wiesz, interesuję się fotografią i tak jakoś na was wpadłem. - zaśmiał się. - Jeżeli nie chcesz mieć problemów, lepiej go zostaw i bądź ze mną, albo pójdę do dyrektora i do twojej mamy.
-Nie masz prawa! - krzyknęłam tak głośno, że ludzie zwrócili na nas uwagę. - Nie wolno Ci! 
-Wiesz. Myślę, że to zakazane, żeby uczennica była  z nauczycielem. A może jesteś z nim bo cię gwałci po kątach? 
-Jak śmiesz w ogóle tak mówić! Nic o nas nie wiesz. Dosłownie. Wiesz tylko jedno wielkie gówno! 
-Tak?  - zaśmiał się. - Czyli cała szkoła się zdziwi, jak się wygadam.
-Co mam zrobić, żebyś tego nikomu nie powiedział? - szepnęłam.
-Bądź ze mną, tylko ze mną. Nie z tym starym kutasem. - zbliżył się do mnie.
-Nie mogę tego zrobić. Kocham Harry'ego. Nie mogę go zranić. - powiedziałam prawie niesłyszalnie.
-Wmawiasz sobie, że go kochasz. - przerwał. - On chce Cię tylko wykorzystać, Kathy.
 -Nic o nim nie wiesz.
-Wiem więcej niż Ci się wydaje, słoneczko.
-Nie mów tak na mnie!
-Słoneczko, Styles to kobieciarz. Wykorzysta Cię i porzuci, a Ty będziesz rozpaczać jak nienormalna. - położył swoją dłoń na mojem.
-Weź te łapy. I jak na razie to nienormalny tu to jesteś Ty! - krzyknęłam, kompletnie zapominając o tym, że otaczają nas ludzie. - Nie odzywaj się do mnie! Odpierdol się ode mnie raz na zawsze i wara powiedzieć dyrowi i mojej matce o naszym związku, albo cię zabiję rozumiesz? - wstałam z krzesła i już kierowałam się w stronę wyjścia gdy usłyszałam głos.
-Nie zrobiłabyś tego! Za słaba jesteś. - odwróciłam się w jego stronę i  pokazałam mu środkowy palec. 
***
Gdy byłam już dość blisko domu wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Harry'ego.
-Miło, że dzwonisz, akurat mam czas. - usłyszałam miły głos w słuchawce.
-Kolejna osoba wie o naszym związku.
-Co?! Anne się wygadała?! - wrzasnął
-Nie! Ona siedzi cicho! Adam nas widział gdy szliśmy do galerii, w dodatku zrobił zdjęcie.
-Serio? Ja pierdolę. - wiedziałam, że w tej chwili złapał się za włosy. Zawsze tak robił gdy się denerwował.
-Powiedział, że jeżeli będę z nim to niczego nikomu nie powie.
-Co?! Nie! Nie zgadzam się! Nie pozwolę by jakiś inny chłopak Cię dotknął. Jesteś tylko moja! Rozumiesz? Nie będziesz z nim!
-Nawet nie chcę! Chcę Ciebie! Za nic nie będę z nim! Fuj. - usłyszałam cichy chichot.
-Postaram się wrócić szybciej.
-Nie Harry, nie musisz. Poradzimy sobie jakoś. Kończę, bo dochodzę do domu. Cześć. - nacisnęłam czerwoną słuchawkę nie dając mu nawet się pożegnać.
Weszłam na chodniczek prowadzący do drzwi i już po chwili znalazłam się na ganku. Nacisnęłam na klamkę, ale drzwi nie chciały ustąpić. Wyciągnęłam klucze i włożyłam w zamek. Ustąpiły. Czyli byłam sama w domu. Nienawidzę czuć tej pustki. Został mi tylko kot. Cały czas myślałam o słowach Adama i o tym, że nas widział. Niczego się bardziej nie bałam ni tego, że stracę Harry'ego. Wiem, że mnie kochał. Wielokrotnie pokazywał mi to przez ostatni czas. A co będzie jeżeli Adam na prawdę pójdzie do dyrektora. Co jeżeli nie będę mogła być z nim?  To jest to czego boję się najbardziej, że go stracę. 
***
~Następnego dnia~
Obudził mnie dziwny stukot w okno. Leniwie zwlekłam się z łóżka, podeszłam do okna i odsłoniłam roletę. Gdy zobaczyłam postać z kręconymi włosami i zielonymi tęczówkami to aż odskoczyłam, lecz gdy dotarło do mnie, że to Harry, otworzyłam okno, a on od razu się wślizgnął.
-Co Ty tu robisz? - krzyknęłam szepcząc, a on nie odpowiedział tylko namiętnie mnie pocałował. Pogłębiłam pocałunek.
-Przyjechałem, bo jakiś dupek nie może mi cię odbić. - szepnął.
Na jego słowa przytuliłam się do niego.
-Która godzina?
-Po siódmej. - szepnął do mojego ucha.
-To już jestem sama. Matka ma dzień. - powiedziałam w jego tors. - Nie idę do szkoły. Nie chce mi się.
-Mogę zostać? Mam jeszcze wolne. - obiął mnie w biodrach. 
Pokiwałam tylko głową na tak. - Lepiej byłoby Ci bez tej koszuli. Chociaż w niej też Ci seksownie.
Zdjął swoją koszulkę i moje oczy dostrzegły dobrze znane mi już tatuaże.
-Chcę spać.. - powiedziałam patrząc w jego oczy.
-To się połóżmy. - posłał mi piękny uśmiech.
Chociaż na chwilę mogę zapomnieć o problemach i zasnąć w ramionach mojego chłopaka. 
***
PRZAPRASZAM WAS MOJE KOCHANE ZBOCZUSZKI ! 
TERAZ JESTEM NA KADRZE WIĘC ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ PO JUTRZE! 
DOBRA WIADOMOŚĆ! 
WENA WRÓCIŁA!!! : )

PROSZĘ O KOMENTARZE 

poniedziałek, 22 lipca 2013

Trzynaście

-Nie dziś, jutro szkoła. - zamyślił się. - Nie, nie dzisiaj.
-Czemu? - zasmuciłam się.
-Jutro masz szkołę.
-I co z tego? Ja chcę się kochać. - tupnęłam jak mała dziewczynka, która nie miała dostać lizaka. - Proszę.
-Nie, nie to, że nie mam ochoty. Czy mnie nie pociągasz, ale nie możemy dzisiejszej nocy zrozum.
-Okeeej..- prychnęłam
Po 30 minutach, byłam już spakowana na jutrzejszy dzień w szkole. Sprowadziłam na dół Harry'ego, który żegnał się właśnie z moją mamą, a ja udawałam, że dostałam telefon od Anne. Po 'skończonej' rozmowie Harry'ego w domu już, nie było. Pewnie odjechał kawałek dalej w swoim wozie, a ja musiałam tylko namówić mamę, żeby mnie puściła.
-Mamo,bo z Anne zerwał chłopak - wcale go nie miała. - I... poprosiła mnie, żebym u niej spała, bo musi się komuś wypłakać.. Wiec... puścisz mnie? Proszę. - zrobiłam maślane oczka.
-Nie wie, jutro masz szkolę. - zamyśliła się. - A z resztą pan Styles cię poducza. No nie wiem.
-Mamo, błagam! Kocham Cię, tak bardzo. Puść mnie!
-Dobra! - spojrzała na mnie spod byka. - Tylko nie rób scen podwieźć Cię?
-Nie.. przecież to nie jest daleko.Cześć!  - Chwyciłam torbę i wybiegłam przed dom. Wybrałam numer An. - An, kurwa kryj mnie.
-Przed czym niby?
-Idę spać do Styles'a. Powiedziałam mamie, że idę do Ciebie.
-Co?! Ciebie już do końca pojebało?! Oszalałaś dziewucho! Co Ty z siebie dziwkę jakąś robisz?
-Nie przeginaj. Po prostu idę spać do niego tak?
-On Ci coś zrobi, na stówę. Rozumiem, że się zakochałaś, ale żeby spędzać z nim prawie każdą noc to już jest przesada! I kryję Cię już po raz ostatni!
-Dziękuję Ci. - powiedziałam wchodząc do samochodu Harry'ego. Rzołączyłam rozmowę.
-Za co dziękujesz?
-Bo mnie kryje, ostatni raz.
***
Gdy znalazłam się już w domu Harry'ego, od razu skierowałam się do łazienki, w celu wykąpania się.
Chłopak, pewnie poszedł ogarnąć swoją sypialnię. Ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam pod gorącą wodę, wylewającą się ze słuchawki. Użyłam jakiegoś płynu Harry'ego i uslyszałam otwierające się drzwi od kabiny prysznica. 
-Po co mam marnować wodę? - zapytał, na co się zaśmiałam. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zerknąć w dół. - Patrz śmiało, przywykłem. - wyszeptał mi do ucha. Na mojej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.Odwróciłam się do niego i złapałam w dłoń jego członka.
-Przestań.. - mruknął, gdy ja delikatnie pieściłam jego penisa. Czułam jak twardnieje w mojej dłoni. - Proszę, przestań. - był całkiem bezsilny, pod wpływem mojego dotyku w tym miejscu. Zaśmiałam się, gdy chłopak spojrzał w dół, na swoją pełną erekcję. Jego mruknięcie wypełniło całą łazienkę.
-Mogę go wziąć do ust? - szepnęłam w jego ucho.
-Co? Nie. - wiedziałam, że był spięty, ale marzył o tym.
-Proszę. - wyszeptałam seksownie.
-Może później. - powiedział zniżonym głosem.
Uległam, przestałam pieścić, jego penisa, a on wyszedł z kabiny i owinął się wzorzastym ręcznikiem w biodrach. Zaraz po nim wyszłam ja i owinęłam się w okół klatki piersiowej, a ręcznik trzymałam pod pachami. Lustro było niewielkie i w dodatku Harry zaczął się golić, więc miałam bardzo mało dostępu.
-Posuń się. - wrknęłam.
-Poczekaj chwilę. - fuknęłam i szturnęłam go biodrem, przez co chłopak się zaciął na policzku.
-O matko! Harry, przepraszam. - odkręciłam kran z zimną wodą i zmoczyłam palce. Przejachałam po zacięciu Harry'ego, a jego to nawet nie ruszało. Po prostu się na mnie gapił, tymi zielonymi oczami.
-Ładnie wyglądasz, gdy jesteś zajęta i skupiona. Spoko, zdarza się mi to często. - zaśmiał się.
Pocałowałam go w policzek, spijając krew.
- Masz słodką krew. - mruknęłam przygryzając wargę. - Nadal nie chcesz? Myślałam, że już rozbudziłam Twoje zmysły. - przejchałam ręką po dwóch jaskółkach i motylu.
-Nie rozumiesz, że nie dzisiaj? - zauważyłam, że się zirytował. - Aż tak chcesz? Przepraszam, ale nie możemy. W sobotę? - uniósł brwi do góry. Pokiwałam głową na tak.
-Chociaż.. może piątek byłby lepszy? U Ciebie po szkole? - spojrzałam na niego, śmiał się.
-Może być. - podniósł mnie, owinęłam ręce na jego szyi. Jedną ręką podtrzymywał mnie na dole pleców, a drugą pod kolanami.
-Harry, co Ty robisz?
-Zgaś światło. - przystal przy wyłączniku, od łazienki. - Idziemy się położyć.
-A gdzie mam się ubrać? Miałam zamiar to zrobić w łazience.. - nie dokończylam, bo znalazłam się na miękkim łóżku. Podziwiałam jak Harry zrzuca ręcznik i wkłada czyste bokserki. Zaskoczył mnie, bo były w panterkę. Haha, lol nauczyciel w panterkowych gaciach od razu skarciłam się w myślach za takie słowa w mojej głowie.
-A Ty? Masz zamiar spać w ręczniku?
-Nie, bo bez ubrań. - powiedziałam, wstałam z wygodnego miejsca i wślizgnęłam się pod kołdrę ściągając z siebie ręcznik.
-Nie kuś mnie, albo śpię na kanapie. - powiedział, patrząc na mnie z tego samego miejsca, w którym zakładał bokserki.
-Podaj mi torbę. - schylił się i rzucił w moją stronę. - Dzięki, wiesz? - powiedziałam z wyrzutem.
Wślizgnął się po kołdrę i patrzył jak się ubieram. Gdy miałam na sobie luźną koszulkę, naciągnęłam na siebie majtki, uniosłam biodra do góry i wtedy zsunęła się kołdra, odsłaniając moje intymności.
-Zostań tak. - powiedział gdy miałam moją bieliznę w połowie ud. - Albo nie, nie kuś mnie. - sam mi je naciągnął, przy okazji przejechał palcem w tych okolicach. Podnieciło mnie to. Nie mogłam opanować śmiechu z jego miny, gdy kołdra się zsunęła. Aż się zaczerwienił. Już drugi raz tego dnia.
-Hahaha, no nie wierzę. - wycierałam łzy ze śmiechu, kiedy on też zaczął się śmiać.
-Masz śmieszny śmiech. - zbliżył się do mnie, a ja wstałam. - Gdzie idziesz?
-Po wodę. - wyszłam w stronę kuchni. Zapaliłam światło i krzyknęłam na widok pająka, który chodził po szafce, gdzie stała woda. Usłyszałam, że Harry zerwał się z łóżka. Po chwili był już obok mnie.
-Co się stało? - wtuliłam się w ciało bruneta.
-P..Pająk.. - powiedziałam w strachu, a on jakby nigdy nic złapał go w rękę i przybliżył do mojej twarzy, na co ja ją oddaliłam. Podszedł do okna i wyrzucił go. Zgarnął przy okazji wodę i udaliśmy się do łóżka.
-Trzymaj, zaraz przyjdę. - podał mi wodę i znikł w salonie. Zatopiłam się w ciepłej pościeli i czekałam na Harry'ego. Gdy już zjawił się, to z laptopem, czerwonym długopisem i kartkówkami.
-Teraz? Serio? Teraz będziesz sprawdzał? - uniosłam brwi i zrobiłam minę mniej więcej w stylu Are You Fucking Kidding Me?
-Nie mam czasu jutro. Mam na czwartą lekcję, muszę odebrać wypłatę i w ogóle rachunki poopłacać.
-Znalazłbyś trochę czasu. - przerwałam. - Teraz powinieneś zajmować się mną, a nie jakimiś pojebanymi sprawdzianami! - wyrzuciłam ręce w górę.
-Daj mi 15 minut okej?
***
Byłam odwrócona plecami do Harry'ego i zatracona w myślach. Po chuja on to teraz sprawdza? Poczułam ramie, które oplata mnie w pasie.
-Śpisz? - szpenął w moje włosy
-Tak. 
-Nie śpisz.. - zaśmiał się. 
-Coś ty? Przecież śpię. - powiedziałam z sarkazmem.
-Nie gniewaj się, księżniczko. 
***
Dziękuję Wam za ponad 4,5K wejść. Matko. kfkdjdkkjfssoosdjf *___*
Jak Wam się podoba rozdział trzynasty?  
przepraszam za zwłokę.. :c 
Teraz rozdziały będą pojawiały się częściej! <3
kckckckckckckckc


Proszę o komentarze! 

piątek, 19 lipca 2013

Dwanaście

Nie pamiętam kiedy mama ostatni raz podwiozła mnie do szkoły. Chyba było to na rozpoczeńcie roku szkolnego. Wysiadłam z auta, zamknęłam drzwi i pokierowałam się do szkoły. Gdy weszłam w holu było ludzi jak mrówek. Kiedy doszłam do swojej szafki, dołączył do mnie Adam. Spojrzałam na niego kątem oka. Wyglądał na prawdę fajnie. Nibiesko-szaro-biała koszula w kratę. Czarne rurki, do których dopięty był łańcuch. Na głowie full-cap, a na stopach czarne vansy. Idealne połaczenie.
-Cześć - powiedział z uśmiechem.
-Hej. - powiedziałam w trakcie zamykania szafki.  Zauważyłam, na jego ramionach czarne paski. - Odwróć się. - powiedziałam. Chłopak od razu to uczynił. - Ej... Skąd masz taki plecak?! - zapytałam, podziwiając czarny lecak vintage na którym były poprzypinane plaketki z jego ulubionych zespołów metalowych.
-Kupiłem, a co? - spytał odwracając się. Kierowaliśmy się do klasy. Trochę obawiałam się reakcji Harry'ego jak zobaczy nas razem, ale powinien wiedzieć to, że  do niego żywię uczucia.
-To dzisiaj po szkole, tak? - zapytał gdy przechodziliśmy obok biurka Hazzy. Akurat w takim momencie to wypaliłeś?! Pokiwałam lekko głową i usiadłam na miejsce w pierwszej ławce, a Adam za mną. Ciągle coś do mnie pieprzył, ale ja byłam mało zainteresowana jego zdaniami. Rysowałam dyskretnie iniciały na ostatniej stronie zeszytu. H+K = ♥ słodko to wyglądało.. Przez moją głowę przebiegła dziwna myśl... Ciekawe, czy będę Panią Styles. Boże, o czym ja myślę.  Zadzwonił dzwonek rozpoczynający lekcję. Anne, nie ma.. Szlag by to trafił.
-Okej, otwórzcie zeszyty i zapiszcie temat ze strony 156 w podręczniku, zróbcie też zadanie 3,4 i 7. _ spojrzał w książkę. - Na koniec lekcji, zeszyty lądują u mnie na biurku. Więc, do roboty. - usmiechnął się i usiadł na obrotowym krześle. - A i nie zapomnijcie, że to jest na ocenę.
***
Dzwonek. Już? Ej, żal mi Was. Nie chcę kończyć tej lekcji. Spakowałam książki do torby, tylko zeszyt wzięłam w rękę i podeszłam do biurka. Delikatnie położyłam zeszyt, nawiązałam z moim nauczycielem kontakt wzrokowy. Dziwnie to brzmi... nauczyciel.. Obserwowałam jak wstaje i idzie zamknąć drzwi na klucz.
-Wychodzisz, gdzieś dziś?  - pytał podchodząc do mnie coraz bliżej.
-Miałam taki plan, ale jeśli nie chcesz, żebym szła to nie pójdę. - odpowiedziałam szybko.
Odpowiedź uzyskałam, na moich ustach. Namiętny pocałunek, dłonie na moich pośladkach. Moje dłonie w jego lokach. Piękna chwila. Poczułam jak sadza mnie na ławce a z pocałunkami schodzi na szyję. Jękłam pod wpływam jego czułych muśnięć.
-Harry, nie tutaj... proszę. - szpnęłam w jego ucho. Nie ustępował. Próbowałam go lekko odepchnąć, lecz był za silny. - Harry! - uniosłam głos.
-Jeszcze chwila.. - powiedział gdy na chwilę oderwał ode mnie swoje usta. Poczułam jego zimne dłonie na swoich biodrach, bezczelnie włożył mi je pod koszulkę. - Podnieciłaś mnie.. - powiedział, gdy w końcu się oderwał. Spojrzałam na jego spodnie, widniała tam delikatna wypukłość. Zauważyłam także, że chłopak się rumieni.
-Harry, spalił buraczka? - zaśmiałam się, kiedy ten opuścił głowę, by ukryć swoją wstydliwość. - Muszę iść. Pogadamy wieczorem, okej? - zeskoczyłam z ławki. Kiwnął delikatnie głową i uszczypnął mnie w pośladek. -Bolało wiesz? - powiedziałam z uniesionymi brwiami.
-Miało. - posłał mi łobuzerski uśmiech.


***
Wyszłam przed szkołę i zauwazyłam Adama gadającego z jakimś kolegą. Podeszłam dość szybkim krokiem, do chłopakow, Adam od razu odwrócił głowę. O, cześć. To idziemy? 
-Tak. - pewnie pokiwałam głową i ruszyliśmy w stronę centrum.
-Co tam? - zadał mi pierwsze pytanie. - Idziemy do Starbucks?  - o, drugie.
-U mnie całkiem w porządku, a u ciebie? - przerwałam. - I jasne, możemy iść. 



Po około 15 minutach usiedliśmy przy stoliku w Starbucks i czekaliśmy na zamówienia. Wzięłam mrożoną kawę, którą uwielbiam. Gdy kelnerka przyniosła nam zamówienia, Adam spojrzał się w okno.
-Patrz, Styles idzie. - pokazał palcem na otoczenie za szybą. Śledzi mnie, czy co? Aw, wyglądał cudownie. Jak zawsze z resztą.
-On Ci się podoba co nie? - zapytał śmiejąc się .
-Styles? Mi? No chyba cię coś grzeje. - chciałam być jak najlepszą aktorką. No, ale jak mam być, skoro, ciągle zerkałam za okno? Cholera! Czemu ono jest takie duże? - Nie mój typ, z resztą za stary... No weź, ja i nauczyciel? - popiłam napój przez zieloną słomkę. - Ale wiesz, jest najfajniejszy z nauczycieli
-Ma najlepszą stylówę, na luzie taką. Nie to co na przykład pan Thompson. - zaśmiał się. - Gruby brzuch, jasne spodnie, niebieska koszula, krawat i ciemna marynaka. Ja jebie, co za połączenie! - na jakiego się wydawał.
-Ja jebie, wchodzi tu. - powiedziałam, patrząc się na Harry'ego.
Nie zwrócił na nas uwagi, ale myślę, że dobrze wiedział, że tu jestem. Może gdyby nie Adam.
-Dzień dobry! - wrzasnął na Styles'a, a ten aż wytrzeszczył oczy. - Co Pan tu robi? - zapytał .
-Dzień dobry, przyszedłem po kawę. Widzę, że para szykuje się w klasie. - niby się uśmiechnął, gdy spojrzał się na mnie, ale trzeba przyznać, że niezbyt mu to wyszło.Spuściłam głowę i podziwiałam podkładkę z logo kawiarni. Gdy podszedł do kasy, spojrzałam na Adama.
-On mnie krępuje. - powiedziałam.
-Jest dziwny, wiem. - przyznał.
Harry usiadł na krześle, obok lady i cały czas nam się przyglądał. Próbowałam nie zwracać, na niego najmniejszej uwagi, lecz to było trudne.
-Idziemy? - zapytał Adam. - Nie chcę tu siedzieć z nauczycielem na którego się ciągle gapisz, bo cię krępuje.
-Jasne, możemy iść. Gdzie chcesz. - powiedziałam i wstałam z miejsca.Ruszyłam z wstronę drzwi nie zwracając uwagi na Harry'ego. Oby tylko nas nie śledził, oby mi ufał.
-Od jego przyjścia zachowujesz się jakoś dziwnie.
-Ja? Dziwnie?
*** 
Równo o 18 weszłam do domu. Ściągnęłam buty i weszłam do pokoju.
-O, cześć Kathy. - powiedziała moja mama, która siedziała na kanapie z Harrym?! - Pan Styles, przyszedł udzielić Ci korepetycji, bo mówił, że ostatnio sobie nie radzisz. Zapomniałaś, że się z nim umówiłaś? 
-Um.. Tak, zupełnie wyleciało mi z głowy, przepraszam Pana. - zacięłam się. - To może pójdziemy do mojego pokoju?
-Jasne. - wstał i wziął ze sobą ksiązki- dla skuchy, jak za pierwszym razem gdy tu był. -Dziękuję Pani za miłe towarzystwo i herbatę. 
-Proszę, mów mi Rose.
-A więc, dzięki Rose. - uścisnął jej dłoń, a mi zrobiło się nie dobrze.
Poszedł za mną do pokoju udając że wcale nie zna drogi. Gdy już się znaleźliśmy u mnie, zamknęłam drzwi na klucz. Przycisnął mnie do drzwi i mocno pocałowałm.
-Niezła... wymówka... Styles. - mówiłam miedzy pocałunkami. 
-Wiem. - powiedział gdy się oderwał. - Mam nadzieję, że do niczego nie doszło między Wami, bo nie przepuszczę tego dupka do kolejnej klasy. - uniósł brew. 
-Ucieknijmy. - szepnęłam. 
-Nie możesz, no coś Ty... Posiedzę tu ze 30 minut i najwyżej wkitujesz, że idziesz do Anne. 
-Dobra.. - powiedziałam patrząc mu w oczy. - Kochajmy się dziś...
***
Kochani! Przepraszam, że tak długo czekaliście na rozdział dwunasty, ale nie mogłam nic wymyślić.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba, krótki rozdział, ale wena ciut wraca! : ) 
Jutro kolejny ;3 Jak się spodziewacie +18 może xd

Proszę o komentarze! 

sobota, 13 lipca 2013

Jedenaście

Po moich słowach chłopak włączył swoją kamerkę. Nie miał koszulki. Każdy lok stał w inną stronę. Były lekko wyprostowane więc stwierdzam, że dużo razy je przeczesywał palcami.
-Znowu masz na sobie tylko skarpetki? - zapytałam z uśmiechem.
-Tym razem mam tylko bokserki. - powiedział i wyszczerzył się. Jego słowa mnie rozśmieszyły. - Ale zaraz mogę się ich pozbyć.
-Nie dzięki, na razie starczy mi takich widoków. - pokiwałam głową z niedowierzaniem, że ona to właśnie powiedział. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu - Skyscraper - ostatnio moja ulubiona piosenka.
Chwyciłam telefon i spojrzałam na ekran. Adam.
-Adam? - powiedziałam do siebie. - Czekaj Harry, odbiorę. - chłopak pokiwał głową, a ja odeszłam od laptopa.
-Halo? - zapytałam.
-Cześć ym....- zaciął się. - Co robisz jutro po szkole? - zapytał niepewnie.
-Hm, w zasadzie to nic, a co?
-A.. t-to może pójdziemy do Starbucks p-po szkole? - jąkał się, wyczułam w jego głosie zdenerowowanie.
-Jasne, czemu nie. To do jutra, Adam. - naicsnęłam czerwoną słuchawkę i uśmiechnęłam się sama do siebie. Po chwili do pokoju weszła moja mama.
-Kathy, jesteś gotowa?
-Tak, mamo. Chodź. - zawołałam ją ruchem ręki, żeby weszła do pokoju.
Podeszłam do laptopa i rzuciłam szybkie 'Muszę kończyć, cześć' i zakończyłam rozmowę z Harrym, która nie była długa.
Usiadłyśmy z mamą na łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać, jak kiedyś, gdy chłopak, który mi się bardzo podobał mnie rzucił. To ona mnie wysłuchiwała, bo An, była w trakcie obściskiwania się ze swoim byłym.
-No więc mamo. O czym chciałaś ze mną rozmawiać?
-O Twoim chłopaku. - usmiechnęła się promiennie.
-O moim chłopaku?! - wybrzuszyłam oczy. - No... t-to pytaaj.
-No więc... Ile ma lat? Skąd pochodzi? Jak ma na imię? Nie jest kryminalistą? Z jakiej rodziny jest? - ten natłok pytań.. Musiałam go przerwać.
-Mamo.. nie tak szybko. - nie powiem jej prawdy. - Ma na imię Harry, ma 19 lat. Nie, nie jest kryminalistą. Pochodzi z dobrej rodziny i jest z Londynu, chyba. Nigdy go o to nie pytałam.
-Chodzi z Tobą do klasy?
-Nie, uczy się na jednej z londyńskich uczelni. Mamo nie zadałabym się przecież z jakimś dupkiem.
***
Po skończonej rozmowie z mamą mogłam w końcu odetchnąć. W celu odświeżenia udałam się do łazienki.
Zatkałam korkiem odpływ, nasypałam soli morskiej i zaczęłam napuszczać wodę.
Uważam, że to idealny sposób by oczyścić swoje brudy z codziennego życia.
Taka tam fotka z rąsi, przed kąpielą. haha.


Gdy pozbyłam się z siebie swojej garderoby, nałożyłam na siebie szlafrok i włozyłam ubrania do kosza na brudy. Sięgnęłam po mój telefon i strzeliłam sobie fotkę. A co mi tam. Spojrzałam na wyświetlacz, nie wyglądam aż tak źle. Więc kolejna fotka poszła na Twittera.  Odłożyłam telefon na szafkę obok zlewu i zamoczyłam jedną nogę, gdy telefon zawibrował.
-Co do chuja? - mruknęłam. Owszem irytują mnie takie wiadomości, gdy chcę wziąć kąpiel.
Weszłam w reakcje, gdyż widniała pod nimi niebieska kropka.
Harry Styles
 @kathy_manson_xxx Mam coraz ładniejsze uczennice :) 

Czy go totalnie pojebało? Jak nadal tak będzie robić to na stówę ktoś się dowie! Gadał na mnie a sam co wyczynia? Zajebię go. Dosłownie, zajebię.
Wyszłam z twittera, całkiem się zamaczając w wannie, ale najpierw zdjęłam szlafrok. Wybrałam już dobrze znany mi kontakt.
-Pojebało cię czy jak?
-Co? W czym?
-Żeby komentować moje zdjęcia! Dopiero co gadałeś na mnie a teraz sam co robisz? Chcesz, żeby się ktoś dowiedział?
-Uspokój się, księżniczko. Jeden komentarz o niczym nie świadczy, wiesz?
-A ty wiesz, że ja na miejscu innych uczniów, zaczęłabym zwracać uwagę na tego nauczyciela i tą dziewczynę? Harry, to staje się podejrzane. Już mnie mama dziś wypytała, z kim się spotykam i raczej podejrzewa, że nie spałam u Anne. Nie mam ochoty się spowiadać nikomu innemu, rozumiesz? Anne też wypytuje mnie o różne szczegóły dotyczące tego co robimy.. Mam tego dosyć..
-Uspokój się, okej? Poradzimy sobie. Nie odpuszczę sobie Ciebie. Odmieniasz mój dzień, całe moje życie. Na prawdę Cię kocham i nie oddam cię nikomu, rozumiesz?
-Mhm... też Cię kocham, Harry. - przejechałam ręką po moim policzku. - Dobra, idę odprężyć się. Cześć.. Śpij dobrze.
-Jasne, ty też. Napiszę jeszcze przed snem. - zaciął się. - Idę wykonać swoją pracę, ale zdecydowanie wolałbym być teraz z Tobą. - zaśmiał się. Taki seksowny ochrypły śmiech, który wydobywa się z jego gardła doprowadza mnie do szaleństwa.
-A i Harry. Moja mama chce Cię poznać.. - przerwałam. - Chyba skłamie jej, że zerwalismy.
-Pomyślimy potem, pa.
-Pa. - powiedziałam i rozłączyłam się. - Co się porobiło... - westchnęłam głęboko.
***
Nabalsamowałam swoje ciało i owinęłam się ręcznikiem.
Poszłam do pokoju i ubrałam czystą bieliznę i wyciągnęłam moją łaciatą piżamę z krówkami. Jest słodka.
A ręcznikiem zawinęłam sobie włosy w turban. Podeszłam do toaletki z drewna, którą wykonał mój tata z dziadkiem. Brakuje mi ich obojga. Przejechałam ręką, po wyszlifowanym drewnie.
-Nad czym tak myślisz? - usłyszałam charakterystyczny głos.
Odwróciłam głowę i ujrzałam burzę loków. Uśmiechnęłam się na jego widok.
-Czym Ty mnie jeszcze zaskoczysz? - przekręciłam klucz w drzwiach od mojego pokoju. - W ogóle, jak Ty tu wszedłeś? Jesteś jak Edward ze Zmierzchu?
-Na drugie mi Edward. - podniósł brwi
-Jesteś niemożliwy. - zaśmiałam się.
-Śpię z Tobą. Jestem już wykąpany i pachnę męsko. - uśmiechnął się szeroko. - A, i nie wiem czy wiesz, ale na Twoim domu są róże i jest taka jakby drabina, a okno było otwarte, więc skorzystałem.
-Już nigdy nie będę wietrzyć przed snem. - usmiechnęłam się szeroko i podeszłam do niego. - Wychodzisz o 6. Tak jak przyszedłeś, tak wyjdziesz. - przytuliłam się do jego torsu. - Pachniesz bardzo męsko, mój mężczyzno.
Po miłym tuleniu weszłam do łóżka i podziwiałam mięśnie Harry'ego gdy się rozbierał. Ten chłopak zdecydowanie powinien dostać medal za swoją sylwetkę.
-Masz niesamowitą barwę głosu. Powinieneś śpiewać.
-Ja? Ja i śpiewanie.. Nie. - zaprzeczył. - Ale gram na gitarze! - uśmiechnął się i wszedł pod kołdrę.
-Albo zostać szefem kuchni! Niesamowite robisz naleśniki i jajecznicę. W ogóle jesteś idealny. Wyrzeźbione ciało to raz, talent kucharski to po drugie, w dodatku inteligentny. To się nie zdarza często. 
-Wiem, jestem świetny.
-No i skromności też ci nie brakuje - zadrwiłam.
Znowu słyszę ten śmieszek. Ratujcie mnie, bo zaliczam zgon. Wtuliłam się w jego klatkę i próbowałam usnąć. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam. 
***
6:00 
-Kochanie, wstawaj. Musisz iść. - zaczęłam go szturchać. - Wstawaj. Budź się. - moje proszenia na marne.
Chłopak tylko mruknął i przewrócił się na drugi bok. Ale ja wpadłam na genialny pomysł.
-Harry! Moja mama idzie!
-Co?! - wstał na równe nogi i rozejrzał się po pokoju, a ja wybuchłam śmiechem.
-Jestem genialna.
-Nienawidzę Cię. - udawał obrażonego.
-Aktorem, to Ty nie zostaniesz, dzióbku. - cmoknęłam go w policzek, gdy usiadł na łóżku. - No już, ubieraj się. Spotkamy się w szkole. - uszczypnęłam go w biodro.
-Ałł, to bolało. - wstał i zgarnął z krzesła swoją koszulkę z Guns N' Roses i naciągnął na siebie spodnie. Chwycił converse i usiadł na krześla zakładając je.
-Jak przyjdziesz tak ubrany do szkoły, to nie oderwę wzroku tak jak teraz.
-Radzę Ci uważać. Nie chcę cię zawstydzać, przed klasą.
-Dobrze, będę słuchać, panie Styles.
-Podniecasz mnie takim gadaniem, wiesz?
-Czyżby pan Styles miał na mnie chcicę? - zaśmiałam się sama z siebie.
-Uważaj, bo zaraz zedrę z Ciebie tą piżamę.
-Idź już. - powiedziałam z usmiechem na ustach.
Chłopak nachylił się nade mną i złożył czuły pocałunek na moich ustach. Skierował się do okna, otworzył je szeroko i zaczął schodzić po drabinie z różami jak to nazwał..
-Nie spóźnij się, chodź zamknij okno. - wstałam, pokiwałam mu i zamknęłam za nim okno.
-Dzień zapowiada się obiecująco. - szepnęłam sama do siebie. 
***
Przepraszam za takie nudy... Ale brak weny nie chce odpuścić, a nie chcę Was zawieść, więc piszę już bez weny. Dziękuję za miłe komentarze pod rozdziałem dziesiątym.
A więc do dwunastego! x

PROSZĘ O KOMENTARZE! :D